„Niemal każdy z miliarderów, których znam regularnie zażywa halucynogeny. Chcą być bardziej dysrupcyjni; patrzeć na problemy świata i zadawać zupełnie nowe pytania.”
— Tim Ferriss
Mikropsychonauci w garniturach
Mieszanie przyjemności z interesami rzadko bywa dobrym pomysłem. Dlaczego więc mikrodozowanie staje się coraz popularniejszą używką wśród osób pracujących w zawodach, które wymagają kreatywności i zdolności abstrakcyjnego myślenia?
A. Ponieważ ma źródło w Dolinie Krzemowej, co nadaje zjawisku stempel wiarygodności. Technologia ta nie opiera się jednak ani na krzemie ani na grafenie. Jej kodem źródłowym jest świadomość, a klucz dostępu stanowi protokół mikro-dawek psychodelików, takich jak LSD, meskalina czy grzyby psylocybinowe.
B. Ponieważ raportowane efekty mikrodozowania to m.in.: zwiększona kreatywność, stany FLOW, energia, produktywność, odczuwanie radości, obniżenie stanów depresyjnych oraz zwiększona zdolność rozwiązywania złożonych problemów.
Dolina Krzemowa od kilku dobrych dekad dyktuje warunki w jakich pracujemy, technologię którą się otaczamy i styl życia, który jest nieślubnym dzieckiem obu.
Z jednej strony wyłączyła ci jaja, przykuwając do biurka w fizjologicznie niepożądanej pozycji, a z drugiej obdarowała gadżetami, które mają ci pomóc w staniu się lepszą wersją wczorajszego siebie.
Tym razem techno-hipsterzy z Kalifornii zostali prekursorami trendu, który znajduje swoje docelowe porty w akademickich laboratoriach, potęgując tym samym tzw. Renesans Psychodelików.
I bynajmniej nie chodzi tu o wywalenie z kopa drzwi percepcji, podróż w bezkresne struktury jaźni i roztarcie w proch fundamentów własnego ego.
Mikrodozowanie to subtelna forma psychologicznego biohackingu
Żadnych wizuali, żadnej transcencecji, aniołów czy demonów. W zamian dostajesz delikatny stymulant generujący poczucie mentalnej przejrzystości, lepszy nastrój oraz większą produktywność. Kto by odmówił?
Na czym polega mikrodozowanie?
Jeśli nie jesteś w temacie, na początek definicja:
Mikrodozowanie to nic innego jak mikro-dawki psychodelików. Jest to protokół zażywania substancji aktywnych w ilościach sub-terapeutycznych, które nie powodują efektów znanych ze stosowania dawek rekreacyjnych.
Termin mikrodozowanie został ukuty w 2011 roku przez kultową postać pierwszej fali psychodelików z lat 60ych, dr Jima Fadiman’a, w jego książce The Psychodelic Explorers Guide. Protokół mikrodozowania zaproponowany przez badacza stał się wzorcem dla tysięcy mikrodozerów na świecie. Opiera się na zażywaniu 1/10 dawki rekreacyjnej co 3 dni:
- LSD – 5-10 mikrogramów
- 1P-LSD – 7 – 12 mikrogramów
- Psylocybina (postać wyizolowana) 0.5 – 2.0 mg
- Psylocybina (postać grzybów):
Suszone: 0.1- 0.4 grama
Świeże: ~ 7 gramów (w zależności od gatunku)
Co mówi nauka?
To co od lat robią trendseterzy z Doliny Krzemowej było do tej pory anegdotyczne i pozostawało niezweryfikowane przez naukę. Aż do teraz. Zainicjowane przez dr Fadiman badanie trwa już od 6 lat, ale dopiero w 2017 na konferencji MAPS (Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies) uczony przedstawił wstępne wnioski ze swoich niezależnie prowadzonych obserwacji.
Kiedy na początku przemówienia dr Fadiman zapytał o to, ilu ze zgromadzonych w audytorium próbowało mikrodozowania, zobaczył przed sobą las uniesionych rąk. Jak widać na powyższej fotografii, obrazek ten bardzo go ucieszył. Naukowiec przemawiał do swojego plemienia.
Badanie
W badaniu wzięło udział 418 wolontariuszy, których Fadiman określa obywatelskimi naukowcami. 284 z nich to mężczyźni, 126 kobiety, 5 to osoby trans/nonbinary. Średnia wieku badanych wyniosła 34 lata, a niemal 3/4 grupy jako główny motywator do rozpoczęcia mikrodozwoania podało depresję.
Konkluzja
Raporty złożone przez partycypantów eksperymentu mikro-dozujących LSD, wskazują na znaczny wzrost determinacji do działania, czujności, energii, przejrzystości myślenia oraz zauważalny spadek uczuć związanych z depresją.
Co ciekawe, Fadiman zauważył, że LSD nie wpłynęło pozytywnie na uczestników, których motywacją do mikrodozowania były stany lękowe. Kwas lizerginowy spotęgował ich dolegliwości. Jednak ci, którzy podawali za powód mikrodozowania zarówno depresję jak i stany lekowe, odnotowywali znaczący wzrost poczucia dobrostanu.
Wnioski Fadimana są fascynujące, a badania oparte na samodzielnych obserwacjach uczestników stanowią kamień węgielny obszarów naukowych takich jak psychologia czy medycyna. Biorąc pod uwagę, że badania nad psychodelikami zostały zamrożone na 50 lat (!), obserwacje takie jak powyższe stanowią ważny fundament dla przyszłych badań klinicznych.
Zwłaszcza obecnie, obecnie gdy związki takie jak MDMA i psylocybina wędrują z ulicy do renomowanych ośrodków badawczych, w których spektrum potencjalnych zastosowań medycznych rozciąga się od stresów pourazowych (PTSD) po opiekę paliatywną.
W chwili powstawania artykułu (sierpień 2018) nadal można się przyłączyć do badania.
290897905-MD-HOW-TO-info by MotherboardTV on Scribd
Czy psychodeliki czynią nas mądrzejszymi?
Planu udowodnienia tego, że mikrodozowanie psychodelików czyni nas mądrzejszymi podjęła się również dr Amanda Fielding z brytyjskiego think-tank’u Beckley Foundation, która zajmuje się tym zagadnieniem od 50 lat.
Fielding twierdzi, że obiecała Albertowi Hofmanowi (odkrywcy LSD), że doprowadzi do zaawansowanych badań nad wpływem kwasu lizyrgowego na ludzki potencjał. Pierwsze na świecie badanie nad mikrodozowaniem LSD mogłoby wystartować dużo wcześniej, niestety naukowcy nie mogą w tym obszarze liczyć na rządowe granty.
Beckley Foundation, której partnerem jest Imperial College of London, rozpoczęło więc publiczną zbiórkę pieniędzy na platforime crowdfunding’owej Fundamental. Jest to platforma poświęcona zbiórkom na badania kliniczne z obszaru zdrowia psychicznego.
Celem jest zgromadzenie 2 milionów dolarów, które pokryją koszt eksperymentu z udziałem 20 ochotników. Skany mózgu mają pokazać zmiany następujące w wyniku przyjmowania dawek 10, 20 oraz 50 mikrogramów LSD.
Do zbiórki nadal możesz się dorzucić, być może zmieniając tym samym trajektorię społecznej ewolucji.
Dr Fielding zamierza udowodnić, że mikrodozowanie LSD pomaga w rozwiązywaniu złożonych problemów. Chce przy tym pozbyć się znanych protokołów ewaluacyjnych dla kognicji i kreatywności, zastępując je starożytną chińską grą GO.
Psychodeliki a budowanie zdolności liderskich
Kiedy Paul Austin pojawił się na konferencji technologicznej TNW2017 ze swoją prelekcją Psychodelics for Leadership Developement, wszyscy byli zgodni co do tego, że był to znak czasów.
Austin jest założycielem The Third Wave, internetowej platformy edukacyjnej dla ludzi zainteresowanych mikrodozowaniem psychodelików. Twierdzi on, że mikrodozerów można podzielić na dwie grupy:
Pierwsza z grup to ludzie, którzy mikrodozują z powodu jakiegoś deficytu. Czegoś w życiu im zabrakło i poprzez progowe dawki psychodelików chcą wrócić do znanej im z przeszłości normy. Mogą to być osoby z depresją, uzależnieniami, stresem pourazowym czy lękami społecznymi.
Ta grupa osób w/g Austina sięga po dawki nieco wyższe niż progowe. Innymi słowy regularny, bardzo lekko odczuwalny trip wydaje się być dla nich efektywnym sposobem zwalczania depresji. Opisała to już wczesniej Ayete Waldman w swojej książce zatytułowanej A Really Good Day.
Druga grupa to ci, dla których mikrodozowanie jest sposobem na wzmocnienie kreatywności i poprawienie produktywności poprzez wchodzenie w stany flow.
Stan flow, czyli przepływU, to w psychologii pozywtywnej stan między satysfakcją a euforią, wywołany całkowitym oddaniem się jakiejś czynności.
Warto wspomnieć, że Austin nie był pierwszym posłańcem dobrej nowiny. Przedpole zrobiły mu artykuły w The Rolling Stone a następnie Forbes, Business Insider, oraz prestiżowym The Conversation. Potem poszło już lawinowo. Motherboard, The Verge, Vice i tysiące blogów.
W Polsce jako pierwsza, zjawisko opisała Krytyka Polityczna. Niestety bardzo rudymentarnie i raczej słabo merytorycznie. Nie mniej jednak tym sposobem psychodeliki z impetem przeniknęły ze sfery tabu pod strzechy obywateli głównego nurtu.
Ale co się dzieje z mózgiem podczas mikrodozowania?
W ostatnich latach organizacje takie jak wspomniana już Beckley Foundation stają na czele trzeciej fali badań nad psychodelikami, prowadząc triale kliniczne z użyciem standardowych dawek tych substancji. Niektóre z nich dają nam wgląd do neurobiologicznych mechanizmów stojących za terapeutycznymi efektami mikrodozowania.
Dwa niedawne badania przeprowadzone przez naukowców z Beckley/Imperial Research Programme, po raz pierwszy pokazały światu efekty obrazowania metodą rezonansu magnetycznego, sposobu w jaki zachowuje się ludzki mózg pod wpływem zarówno pełnej dawki LSD jak i psylocybiny.
Tak wygląda twój mózg na LSD:
Rezultaty unaoczniły, że najbardziej znaczącą charakterystyką doświadczenia z LSD jest rozpuszczenie ego, podczas którego badany traci poczucie indywidualności jako jednostka oraz własnej tożsamości.
Okazuje się, że jest to silnie powiązane z redukcją przepływu krwi do pewnych regionów w mózgu, które określa się mianem sieci standardowej aktywności mózgu — DMN (z j. ang. default mode network, zwanej również obwodem stanu spoczynkowego).
DMN jest siecią introspekcyjną — uruchamia się kiedy oddajesz się samorefleksji. Sieć ta sprawuje kontrole nad tym co autobiograficzne, ale tez nad tym co przedostaje się do świadomości a co nie; bardzo podobnie do dyrygenta prowadzącego orkiestrę.
W tym samym czasie LSD mocno nasila komunikację pomiędzy obszarami mózgu, które normalnie się ze sobą nie komunikują. Mózg zaczyna operować w sposób, który dotychczas nie był dla niego osiągalny.
“Pojawia się wtedy swoista anarchia, bardziej chaotyczny stan, w którym przychodzą nowe pomysły, asocjacje i obserwacje.”
— AManda Fielding
Powoduje to nie tylko wzrost kreatywności, ale pozwala użytkownikowi wyłamać się poza sztywne modele kognitywne i myślowe, zastępując je wizjonerskimi.
Poniżej przykład intensywności komunikacji pomiędzy obszarami mózgu u osoby pod wpływem psylocybiny (po prawej) i nie aktywnego placebo (lewa):
Mikrodozowanie nad Wisłą
Nad Wisłą temat mikrodozowania w biznesie zdaje się pozostawać novum. Pracownicy stołecznego Google Campus, na którym miałem przyjemność pracować, w przerwach na lunch chętnie wymieniali się obserwacjami z pełnodawkowych tripów oraz planami na kolejne. Jednak same protokoły mikrodozowania wydawały się być im znane jedynie ze słyszenia.
Trend mikrodozowania jest niezaprzeczalnie bardzo intrygującym zagadnieniem, szczególnie dla osób, które stawiają na rozwój osobisty na wszystkich jego płaszczyznach. Jeśli niskie dawki psychodelików czynią człowieka nawet marginalnie lepszym, to warto poświecić temu tematowi więcej uwagi.
Zanim jednak — z nadzieją rozbudzenia w sobie Steva Jobsa — pobiegniesz na Smolną w poszukiwaniu kwasu, nie zapominaj, że mikrodozowanie z nielegalną substancją obwarowane jest sporym ryzykiem. Posiadanie może cie wsadzić za kratki. Produkcja kwasu lizergowego w Polsce to oczywiście szara strefa, nigdy więc nie masz pewności tego co otrzymujesz od dostawcy.
Jeśli nie znasz zaufanego kucharza, alternatywę stanowią growboxy/growkity, w których samodzielnie wyhodujesz grzyby psylocybinowe. Te jednak również są w Polsce nielegalne. Co prawda posiadanie LSD jest w naszym kraju zabronione, ale już posiadanie jej analoga 1P-LSD jest zgodne z prawem. Doświadczenie z 1P-LSD polscy mikrodozerzy o opisują między innymi na Steemit.
Ponad pięć dekad blokowania możliwości badań nad enteogenami, jest najlepszym dowodem na potencjał tych substancji. Zagrożenie dla systemu jakie niesie ze sobą ich rozpowszechnienie, staje się oczywiste dla każdego, kto poddał się opisywanym doświadczeniom.
Wolnomyśliciele nie pomagają aparatowi kontroli, mają swoje zdanie i zadają niewygodne pytania. System zaś nie toleruje aberracji. Co jednak, kiedy aberracja osiąga masę krytyczną? Pozostaje nam obserwować. Tik. Tak.
Jak wielu z was próbowało mikrodozowania? Jakie macie obserwacje odnośnie wpływu na pracę, emocje czy relacje? Piszcie w komentarzach.
Źrodła:
Homological scaffolds of brain functional networks [RSIF]
Neural correlates of the LSD experience revealed by multimodal neuroimaging [PNAS]
Świetny artykuł. Od dawna myślę o mikrodawkowaniu, bo wiem jaki może to mieć wpływ na wiele sfer życia. Moja najlepsza wycieczka życia odbyła się właśnie na psylocybe cubensis, kiedy w końcu rozkminiłem, że muszę robić to, co lubię – graffiti, komputery i konopie. Graffiti zostało pasją, a dziś żyję ze strony internetowej FaktyKonopne.pl i kilku innych – też o konopiach. Uważam, że każdy powinien spróbować psychodelików, aby zobaczyć, że istnieje ta druga strona.
Jeśli jakaś substancja zewnętrzna znacząco poprawia nastrój, wydolność organizmu itp. to po pewnym czasie stosowania organizm nie będzie w stanie bez niej funkcjonować normalnie.
Także nawet stosując mikrodawki jeśli mają one odczuwalne działanie skazujemy się na uzależnienie od substancji chemicznej, która nie jest dobrze znana naszemu organizmowi.
Nie miałem problemu z odstawieniem mikrodozowania psylocybiny po roku. Rezultaty są subtelne a moje wrażenie jest takie, że podobnie jak tripy z dużymi dawkami grzybów, długi okres mikrodozowania może na stałe wpłynąć na procesy myślowe.
Mikrodozowałeś przez rok. Super! Myślę o tym od jakiegoś czasu. Mógłbyś rozwinąć, co miałeś na myśli pisząc „…podobnie jak tripy z dużymi dawkami grzybów, długi okres mikrodozowania może na stałe wpłynąć na procesy myślowe.”
Każda wskazówka jest dla mnie (i myślę nie tylko) cenna.
Mógłbyś podać dawki i częstość jakie stosowałeś, oraz zauważalne efekty na co dzień?
Jasne. Stosowałem się do protokołu prof. Paula Stamentsa, a więc psylocybina + niacyna. Zaczynałem od 0,5g, jednak okazało się, że przy tej dawce wychodzę poza próg i lekko tripuję. Metodą prób i błędów dawka idealna w moim przypadku to 0,2g + 200mg niacyny co 3 dzień. Niedługo pojawi się raport z roku mikrodozowania, opiszę w nim zagadnienie obszerniej 🙂
Z premedytacją pominąłeś soplówkę w zestawie?
Miewałeś „flush’e” – pytam z ciekawości.
Czekam na raport! 🙂
Soplówka nie jest psychodelikiem 🙂
Witam,
stosuję mikrodozowanie (psylocybiną) w regularnych odstępach czasowych już od ponad roku i z własnego doświadczenia wiem, że jest to wg mnie najlepsza naturalna metoda na podniesienie swojej wewnętrznej energii, stanu flow, otwartości na nowe doświadczenia i kontakty z ludźmi. Nie da się tego porównać z niczym innym. Napisałeś, że łączysz to z 200mg niacyny – możesz wyjaśnić dlaczego akurat z tym? Czy one razem ze sobą jakoś „współgrają”?
Protokół mykologa Paula Stamentsa 🙂
Cześć Piona! Chętnie bym poczytał jak wdrożyć mikrodozowanie. Może opiszesz to, bynajmniej nie w stopniu rudymentarnym(piękne brzmiące słowo)? Jak wygląda dostęp do substancji, które są legalne w PL?
Dozowanie poszczególnych substancji znajdziesz w artykule 🙂 Substancje, o których mowa nie są legalne w świetle polskiego prawa. Przygotowuję raport z mojego doświadczenia 18 miesięcy mikrodozowania. Będzie obszerniej. Polecam za pisać się na newsletter:)
Czytałem o tym kilka lat temu, gdy natknąłem się już nie pamiętam w jakich okolicznościach, na artykuł o badaniach nad wpływem psylocybiny na kreatywność. Niestety nie mam już linku do tego artykułu, ale wyniki były obiecujące. Nawet po roku mikrodozowania kreatywność utrzymywała się na wysokim poziomie. Teraz, jeszcze w trakcie czytania Twojego artykułu, postanowiłem zrealizować swój pomysł na eksperyment z mikrodozowaniem, który czekał już wieki na realizację i pierwsza dawka poszła w gardło 😉
Dzięki za Twój czas
Pozdrawiam
Po 18 miesiącach mikro psylo mogę potwierdzić, że głowa pracuje na innych obrotach 🙂 Dasz znać za jakiś czas o swoich odczuciach?
Bardzo fajny materiał!
Kiedy możemy się spodziewać Twojego raportu z mikrodawkowania?
Bardzo bym chciał dowiedzieć się więcej o Twoich wrażeniach
Dzięki! Jest następny w kolejce 🙂
Cześć,
bardzo wartościowy i inspirujący artykuł. Czy raport z roku mikrodawkowania o którym kiedyś pisałeś pojawi się ?
Pozdrawiam !
Już jest na blogu 🙂
Jesteś pewien, że growkity sa w Polsce nielegalne? Z tego co sie orientuje, dopóki grzyby nie wyrosną to wszystko jest ok 🙂
Czekam z niecierpliwością na raport!
Od dwóch miesięcy eksperymentuje z mikrodawkami kartoników 🙂
Efekty są bardzo subtelne, stanowczo poprawiają samopoczucie, w moim przypadku często się łapie na jakiś drobnych zmianach w sposobie postępowania np. jak coś zrobić inaczej gdy mam już jakoś utarty schemat działania, który wykonuje automatycznie. W skrócie często łamie schematy swoje schematy.
Otwartość na ludzi i kontakty też są zauważalne.
Pozdrawiam
czy jest to dobry sposob na wyjscie z depresji?nie mam sily by wstac z łóżka…
Dokładnie tego dotyczą najbardziej obiecujące z badań. Amerykańskie FDA w 2019 roku nazwało psylocybinę „przełomem w terapii depresji”. Więcej pod tym linkiem. Polecam też mój raport N=1 z 18 miesięcy mikrodozowania. Życzę dużo sił i rychłego powrotu do czerpania radości z życia 😀
Większość profesjonalistów odradza stosowanie psychodelików przy chorobach psychicznych – ja zaryzykowałem i żyje w całkowicie nowym komforcie życia. Choruje na ChAD i psychodeliki wyprowadzają mnie na prostą z depresji i pozwalają ograniczyć „górki”. Nie zachęcam nikogo – ale na mnie działa jak nic innego. Zaznaczę jednak, że bez wcześniejszej psychoterapii i psychoedukacji psylocybina i LSD nie dałyby mi tej poprawy – jestem o tym przekonany.
Cześć, a czy psychodeliki zastąpiły Ci leki?
A ja mam pytanie natury bardziej technicznej. Jak przechowywać sproszkowany już surowiec? W kapsułkach, w szkle czy może w papierowej torebce? Chodzi oczywiście o zminimalizowanie ryzyka pojawienia się pleśni… Dodam, że mi niestety pleśnieją takie zasuszone leśne grzyby przechowywane w szklanym słoju (już kilka razy tak się zdarzyło).