Jak to robią inni? Specjaliści i entuzjaści optymalizacji ciała i umysłu odpowiadają na dziesięć pytań o filozofię stylu życia, zdrowe nawyki i biohacking. 10 pytań i 10 topowych wskazówek. Dobre praktyki. Małe zmiany. Duże rezultaty.

Kto?

Magdalena Mrowiec. Biohakerka, podróżniczka, germanistka, pasjonatka dietetyki. Entuzjastka technologii blockchain. Od lutego 2017 w ketozie. Włada biegle trzema językami, a właśnie uczy się czwartego. Lubi kawę z ghee i grzybami oraz dobrze się wyspać. Redaktorka witryny reon.pl (Restoring Oneself) oraz instagramowego profilu biohackingowego @hackyourlifehere, na którym codziennie publikuje nowe life hacki. Lecimy.

PYTANIA

🌅 Jak zaczynasz dzień? Jak wygląda Twoja rutyna poranka?

Muszę przyznać, że od nie tak dawna mam swoją poranną rutynę, która składa się z kolejnych uzupełniających się elementów. Wcześniej poszczególne zajęcia były trochę chaotyczne, nieuporządkowane, przez co traciłam na nie więcej czasu niż w rzeczywistości można.  Tak wygląda mój poranek 80% czasu, pozostałe 20% roku pracuję w hotelarstwie, wiec nie zawsze mam rano czas. W skrócie:

  • Czytanie aktualnie ulubionej pozycji.
  • Przytulanie się, czas z partnerem – pielęgnowanie relacji.
  • Wyjście boso na taras, na trawę, by złapać porannego światła. Jeszcze bez soczewek. Niezależnie od pogody. Muszę poczuć chłód i wilgoć Ziemi – uziemiam się. Oddaję ładunek dodatni, a Ziemia go przyjmuje i oddaje mi ujemny. Patrzę w dal.
  • Piję letnią wodę, czasem solo, czasem z solą, a jeszcze innym razem z octem jabłkowym lub kurkumą i imbirem. Tyle, na ile mam ochotę.
  • Poranna toaleta: co kilka miesięcy robię sobie tydzień płukania ust olejem kokosowym extra virgin przez kilka minut. Szczotkuję zęby na mokro pastą bez fluoru, a następnie ciało na sucho.
  • Rozwijam moją matę i praktykuję jogę, tańczę, medytuję, robię ćwiczenia oddechowe odświeżające mózg i wentylujące  płuca.
  • Jeśli mam ją przy sobie to mniej więcej tu używam lampy RLT. Naświetlam twarz, skórę głowy i resztę ciała z uwzględnieniem pachwin, jajników czy kontuzjowanych miejsc.
  • Ścielam łóżko i porządkuję przestrzeń wokół siebie. Musze mieć porządek,
    w przeciwnym razie będę się rozpraszać resztę dnia, przez co będę mniej efektywna.
  • Parzę herbatę ziołową lub zieloną. Rozdzielam suplementy na cały dzień.
  • Zawsze przerywam post (12h-20h) białkowo-tłuszczowo ok.11:00-12:00.
  • Siadam do pracy nad swoimi projektami Hackyourlifehere i REON, nad organizacją kolejnych podróży z kawą z masłem klarowanym, MCT i grzybami. Następuje burza mózgów lub niezauważalne flow.

💊Jaka jest Twoja topowa 5 suplementów diety i dlaczego?

Najpierw pożywienie, suple to uzupełnienie. Tak dobieram suplementację każdego dnia – do tego, co będę jeść. Nie będę wspominać podstaw, o których powinni pamiętać wszyscy, ze względu na zubożałą glebę, zanieczyszczenia powietrza, wody i żywności, czyli dobrej jakości witamina D, omega (mój faworyt to olej z kryla lub wątroby dorsza) czy magnez (moje ulubione formy to taurynian i glicynian). Moje TOP 5 to:

  • Bacopa monnieri (bakopa drobnolistna) działa nootropowo = pro kognitywnie; jest to także adaptogen. Wspiera pracę mózgu i wątrobę. W znacznym stopniu obniża poziom kortyzolu i stres u zdrowych ludzi. Uwielbiam jej działanie, poprawiające pamięć i koncentrację, a także zmniejszające stany zapalne i relaksujące. Zwiększa przepływ krwi do mózgu. Stosuję neuroprotekcyjnie i raczej cyklicznie.
KOD -10%: BIOHAKER10
  • · L-teanina, aminokwas stosowany przeze mnie od ponad roku. Zawsze jestem po niej spokojniejsza. Łączę ją z kofeiną, której nie powinnam spożywać nadmiernie. Dzięki temu działanie kofeiny jest bardziej stateczne, a niepożądane skutki, takie jak rozdrażnienie czy nadmierne pobudzenie, są niwelowane. To połączenie świetnie wspiera funkcje kognitywne oraz mechanizmy neuroprzekaźnikowe. L-teanina zwiększa tolerancję na stres. Najlepszą wersją jest moim zdaniem ta od Solgar.
    L-teaniny używam też w kompleksie z EGCG (np. ChillMe od HealthLabs- EGCG DER 20:1, l-teanina DER 480:1!). Takie połączenie wpływa na mechanizmy odpowiedzialne za nastrój i napięcie, w tym regulację pracy nadnerczy i zmniejszenie poziomu kortyzolu. To się czuje!
  • Grzyby witalne, a konkretnie: zmielone, standaryzowane ekstrakty. Badania wykazują, że regularnie stosowane grzyby przyczyniają się do neuroregeneracji oraz do leczenia dolegliwości układu pokarmowego. Najbardziej lubię reishi, kordyceps i chagę. Używam ich naprzemiennie. Reishi i chaga lądują u mnie w kawie okołopołudniowej, a kordyceps raczej w wieczornym kakao ze słodzikiem monk’s fruit (owoc mnicha) lub ksylitolem (wyleczyłam się już z nadmiernego stosowania erytrolu i stewii –  działanie na jelita i płodność). Grzybów zjadłam już sporo, od różnych dostawców, jednak najlepszymi ekstraktami są niepodważalnie te od SolveLabs (KOD 10%: biohacker). Muszę jeszcze polecić płynną formę grzybów, a konkretnie Turkey Tail Mashroom lub Reishi od Kaappa Health. Napakowany antyoksydantami wyciąg świetnie wspiera odporność i układ hormonalny. Soplówkę Jeżowatą, czyli kultowy Lion’s Mane, namiętnie używałam do niedawna. Nadaje niesamowitą kremową teksturę kawie. Jej działanie polega przede wszystkim na usprawnieniu pracy mózgu, jelit, koncentracji, a także wsparciu odporności. Działa nootropowo, pobudzając komórki w mózgu do tworzenia nowych połączeń nerwowych. Lubię ten efekt, jednak jakiś czas temu trafiłam na kilka badań oraz wzmianek sugerujących niepożądane działanie na libido, dlatego robię sobie od niej przerwę.
  • Jod to często pomijany pierwiastek, którego osoby żyjące na naszych szerokościach geograficznych nie pozyskują z diety wystarczająco dużo. Tygodniowo spożywam dawkę jodu wynoszącą nawet do 25 mg, jednak jest to bardzo indywidualna sprawa. Dzięki suplementacji jodu ewidentnie czuję więcej energii, witalności. Kiedy suplementuję jod stale, odczuwam zbilansowanie mojej wagi. Ewidentnie czuć, że tarczycy pracuje się lepiej. Jeśli szukasz dobrej, wysoce wchłanialnej postaci, polecam Iodoral lub organiczne wyciągi z wodorostów lub alg (Kelp) z arktycznych wód.  
  • L-karnityna, świetna w formie Acetylo-L-karnityny (ALCAR). Jej działanie nootroopowe, pobudzające spalanie tkanki tłuszczowej i wspierające pracę mitochondriów uważam za nieocenione. Pomaga zwiększyć produkcję acetylocholiny w mózgu, a więc przyczynia się do poprawy koncentracji i przyswajania informacji. Bardzo dobrze przekracza barierę krew-mózg. Pomaga w redukcji kortyzolu. Polecam dwa świetne suplementy: solo od Apollos Hegemony oraz jako dodatek w MemoryMe od Healthlabs. Raz na tydzień łączę z ALA dla wsparcia mózgu i mitochondriów.

Jestem zdania, że dbanie o prawidłową kondycję mitochondriów i gospodarkę energetyczną jest kluczowe, gdy chcemy zadbać o zdrowie. Szczególnie to zdrowie, które będzie nam służyć na stare lata. Poza tym, jestem kobietą – to moje mitochondria zostaną przekazane mojemu dziecku. Te od ojca nie przechodzą dalej.  Kwercetyna, resweratrol, pqq, sulforafan – to substancje, na które warto zwrócić uwagę w dzisiejszym zagonionym świecie.  Więcej na temat podstawowej suplementacji dla każdego człowieka znajdziesz na mojej stronie.

📙Jaką książkę /film /podcast każdy powinien obejrzeć/ przeczytać/ posłuchać?

  • Zarówno książka autorstwa George’a Orwella „Rok 1984”, jak i „Homo deus” Harariego są to pozycje dla każdej osoby, która wkracza w dorosłe życie. Bardzo wpływają na światopogląd. Obie przedstawiają wizję społeczeństwa, które teoretycznie powędrowało w kierunku rozwoju, dobrobytu i stabilizacji społecznej, jednak praktycznie zagalopowało się w kierunku dehumanizacji, kastracji i bezmyślności. Opisywane w nich wydarzenia i wizja świata są zaskakująco realistyczne. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, że powieść Orwella opublikowano w 1949 roku.
  • Słuchowiska z Eckhartem Tollem i Allanem Watsem. Ilekroć słucham wymienionych przedstawicieli ruchów świadomościowych, za każdym razem wychwycę z ich nauk i rozważań jakąś nową ideę oraz spojrzę na jakąś sprawę z innej strony. Zawsze mam pobrane na telefon kilka nagrań, które mogę odtworzyć w każdej wolnej chwili i pomedytować sama ze sobą. Bardzo polecam darmową aplikację New Pipe, która ma wszystkie funkcje płatnej usługi Youtube Premium, w tym szybkie pobieranie treści. Do pobrania tu.
  • Film: Trylogia Zeigeist. Myślę, że Peter Joseph włożył wystarczająco dużo pracy w to, by fachowo, ale i w przystępny sposób przedstawić wszystkie najważniejsze tematy dotyczące naszej cywilizacji, i abym mogła, z pełną odpowiedzialnością, wymienić go w tym zestawieniu. Każda z części trylogii przedstawia problemy, ich ewolucję, naturę  oraz rozwiązania. Są to realne kroki, jakie można podjąć, by doszło do globalnych zmian. Kolejny film zaplanowano na połowę 2022. Polecam zakładkę z filmami i dokumentami dla każdego na wieczór.  
  • Prawdopodobnie jednym z najlepszych TedTalków, które miałam okazję obejrzeć był „What makes a good life? Lessons from the longest study on happiness” prezentowany przez Roberta Waldingera. Autor przedstawia wpływ związków i relacji międzyludzkich na jakość i długość naszego życia na podstawie najdłuższego w historii badania na temat szczęścia i zdrowia. Głęboko wierzę w tę ideę, dlatego staram się dbać o kontakty z bliskimi. Stawiam je bardzo wysoko w mojej hierarchii priorytetów.
  • Dorzucę jeszcze coś o marihuanie: genialny TedTalk “Stoners coming out, beyond the marihuana monster myths”. Autor, David Schmader, stawia sprawę jasno: bez owijania w bawełnę. Mówi jak jest, i to mi się podoba.

🤪Jaki jest najdziwniejszy zwyczaj zdrowotnej rutyny?

Hm.. W sumie rzeczy, które robię na co dzień i są moją „normalką” dla wielu przeciętnych śmiertelników są bardzo ekstrawaganckie, np. noszenie żółtych lub czerwonych okularów wieczorami. Do najdziwniejszych rzeczy przypisałabym czesanie ciała szczotką na sucho i może owijanie się materiałową matą do uziemiania, która ma formę „fartuszka” i jest podpięta do uziemionego gniazdka, kiedy pracuję na komputerze, gotuję lub siedzę z telefonem. Polecam polską firmę terrapia.pl

Mam jeszcze jedno: czasem, kiedy kończę jogę  lub medytację, wydaję z siebie dźwięk pełnym, rozluźnionym i otwartym gardłem, który jest dość doniosły, przypomina mruczenie lub szum oceanu i trwa około minutę lub po prostu ile zdołam. Dla przypadkowych przechodniów może brzmieć bynajmniej dziwnie. Wydawanie tego dźwięku jest ultra rozluźniające i idealnie dopełnia każdy z moich rytuałów. To także naturalny sposób na wytworzenie w organizmie tlenku azotu, którego głównym zadaniem jest rozszerzanie naczyń krwionośnych, co prowadzi między innymi do ich rozluźnienia i tym samym do zwiększenia przepływu krwi.

Jaka była jedna z najlepszych inwestycji w Twoje zdrowie?

Bardzo ciężko jest mi wymienić jedną rzecz, dlatego będzie to zestawienie:

  • Kurs z uniwersytetu online Mindvalley „Lifebook”. Otwierający oczy na jakościowe życie kurs pomógł mi w bardzo skrzętny sposób uporządkować 12, a właściwie 13 aspektów kształtujących mnie samą. Uważam, że taki kilkutygodniowy proces powinna przejść każda młoda osoba, rozpoczynająca dorosłe życie. Spersonalizowany kurs polega na dokładnym przeanalizowaniu „rozdziałów” życia, takich jak zdrowie, życie intelektualne, charakter, życie socjalne, związki partnerskie, życie seksualne i wiele innych. Właśnie stoję przed drugą edycją – Mastery. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać finalnej (ale stale modyfikowalnej) wersji mojego Lifebooka! Bardzo polecam, szczególnie ze względu na to, że istnieje możliwość zwrotu kosztów, jeśli nie będziesz zadowolony z przebytego procesu. Przyznam szczerze, że na początku nie byłam do końca do tego przekonana, ale po ukończeniu kursu, nie było we mnie takiej mocy, żeby ubiegać się o zwrot tych 500$. To jest po prostu warte swojej ceny. I kropka.
  • Mata do jogi Manduka. Nie jestem nauczycielem (jeszcze) ani profesjonalistą, ale przetestowałam sporo mat. Manduka z serii Travel Pro okazała się jedną z tych, które zostaną ze mną długo. Niezawodna przyczepność i stabilność dla praktykującego. Dożywotnia gwarancja, ergonomiczny kształt i podróżna waga.
  • Dwa plecaki Lowe Alpine i śpiwór Deuter. Nie odbyłabym tak komfortowo połowy z moich wypraw zarówno miejskich, jak i tych do amazońskiej dżungli bez ich wsparcia. Tylko w 2019 roku odwiedziłam z nimi 22 kraje. Plecaki: mniejszy 28l i większy 50l. Śpiwór puchowy, przystosowany do -20 stopni Celsjusza, okazał się niezawodny podczas niejednej wyprawy rowerowej na Islandii w porze, w której na rowery się raczej nie wybiera. Na każdą z tych rzeczy obowiązuje dożywotnia gwarancja producenta. Jestem zdania, że warto dołożyć do jakości i cieszyć się nią przez lata.
  • Lampa do naświetlania RLT. Zdecydowałam się na zakup lampy kanadyjskiej firmy redalternative.ca pod koniec 2019 roku. Żyjąc na Islandii doświadczałam dni i nocy polarnych. Oczywiście, nie w pełnej krasie, jak to wygląda np. na odległej północy Szwecji, czy Norwegii, ale było to fizycznie odczuwalne. W tym czasie radziłam sobie na różne sposoby, by pielęgnować mój naturalny rytm dobowy, a samej lampy używałam do naświetlania ciała o poranku. Chętnie praktykuję przed nią jogę lub ćwiczenia oddechowe. Dzięki RLT bardzo sprawnie „doleczyłam” kontuzję nogi. Te lampy to dosłownie złoto. Słyszałam, że lampy od znanego polskiego Biohakera też są nizłe. 
  • Szczoteczka soniczna do zębów. Zdrowie jamy ustnej jest dla mnie szczególnie ważne. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że determinuje ono ogólny stan zdrowia organizmu i ma realny wpływ na stany zapalne. Patologie w jamie ustnej mogą być zalążkiem wielu chorób np. cukrzycy, miażdżycy, układu krążenia, serca, a nawet zaburzeń w strefie emocjonalnej. Kiedyś używałam szczoteczki Phlips Sonicare, teraz stawiam na polską firmę Oromed lub Seysso.
  • Do tego zestawienia muszą dołączyć inwestycje związane z podróżami. Uważam, że to aspekt najbardziej wpływający na mój rozwój psychiczny. Podróżuję od 18 roku życia na własny rachunek. Tajwan, Peru, Kolumbia, Meksyk, Turcja i Islandia to moje duchowe i emocjonalne perełki. Ukształtowały mnie, zaraz po środowisku, w jakim dorastałam, w taki sposób, za który jestem teraz bezgranicznie wdzięczna. Poznawanie nowych kultur, ludzi, i tego, w jaki sposób funkcjonują na co dzień, ma w sobie coś bardzo intrygującego.. Dzięki podróżowaniu zmienia się cała perspektywa postrzegania Wszechświata. Odsyłam do śledzenia moich podróży na Instagramie i na Reon.

🧠Jak dbasz o mózg i o higienę umysłu? Jak utrzymujesz wysoki poziom energii do działania?

Higiena umysłu zaczyna (.. i chyba kończy?) się dla mnie w diecie i sposobie odżywiania. To, co i KIEDY jemy, determinuje,  w jaki sposób i jak szybko nasz mózg i komórki nerwowe będą pracować, jak się rozwiną, czy oczyszczą. Dieta uboga w rafinowane tłuszcze roślinne  i cukier, natomiast bogata w jakościowe tłuszcze, białko i odpowiednio wykorzystywanie węglowodanów, uzupełniona przemyślaną i dopasowaną suplementacją, wpływa  bezpośrednio na rozwój naszego mózgu. To, co jemy, wpływa na nasze zachowanie, nastrój, emocje, a także na nastawienie i sposób myślenia! To dlatego dostarczanie pożywienia wysokiej jakości istotnie wpływa na wytwarzanie określonych neuroprzekaźników.

Polecam książkę „The Carnivore Code” w celu lepszego zrozumienia, jak dieta wpływała na przestrzeni dziejów na ewolucję mózgu człowieka. Sama od prawie 5 lat jestem na diecie niskowęglowodanowej, okresowo ketogenicznej. Mógłbyś się zdziwić, ale włączam w nią sporo węglowodanów, mimo komplikujących jasność tej diety, sprzecznych informacji. Uważam, że okresowa ketoza w długiej perspektywie niesamowicie wspiera eubiozę jelitową, ścieżki długowieczności oraz efektywność mózgu. Na ten temat powstał film.

Elastyczność metaboliczna, jaką włada teraz moje ciało to efekt wielu lat pracy ze samym sobą, eksperymentowania z różnymi – nie raz kontrowersyjnymi – nowinkami ze świata szeroko pojętego zdrowia. Metflex to zdolność organizmu do sięgania po różne źródła energii m.in. węglowodany lub tłuszcze w zależności od  potrzeby. Przez ten czas, równolegle aktywnie podróżując, poszerzyłam mój horyzont o bardzo ważne aspekty, takie jak wrażliwość insulinowa, dopasowanie diety do miejsca i czasu, zmiana nawyków dotyczących wysiłku fizycznego, dbałość o jakość wszystkiego, co mnie otacza oraz chronobiologia.

Poza dietą zwracam dużą uwagę (choć stało się to już 100% nawykiem) na to, by trzymać się okna żywieniowego trwającego od 4 do 8h w ciągu dnia. Najlepszym, wypracowanym przeze mnie sposobem odżywiania jest wersja z dwoma głównymi posiłkami w ciągu dnia, bez podjadania + kawa z masłem. W ten sposób żyje mi się i podróżuje po prostu łatwiej. Po pewnym czasie stosowania postów przerywanych naturalnie pojawił się u mnie OMAD (One Meal a Day), natomiast po pewnym czasie zauważyłam, że tym jednym posiłkiem się przejadam i jednocześnie zdarza mi się nie dojadać, dlatego rozbiłam go na dwa. I tak jest wspaniale! Obecnie OMAD zdarza mi się tylko, kiedy jestem w podróży. Jest to bardzo praktyczne rozwiązanie. Dobrze jest być zaadaptowanym do różnych sytuacji. MetFlex to klucz.  

Moje posiłki są proste i niezbyt czasochłonne. Raz na tydzień, na dwa robię sobie jednodniowe posty, pijąc tylko wodę lub rosół. Tak, rosół – to tez może być forma postu. Szczególnie dobrze sprawdza się u osób z historią zaburzeń hormonalnych. Jest to, prosto mówiąc, delikatniejsza wersja głodówki, ale z tak samo świetnymi rezultatami. Kiedyś eksperymentowałam z postami więcej i wypracowałam sobie taką formę, która mi najbardziej odpowiada i dzięki której czuję się najlepiej. Prawidłowo, podczas postu powinieneś nie odczuwać głodu.

Dla mnie najlepszy dzień na post to taki, kiedy mam sporo zajęć do wykonania, najlepiej poza domem. Raz na dwa, trzy miesiące robię trzydniowy post z wodą. Taki rytuał pomaga fajnie oczyścić układ pokarmowy i daje mu odpocząć. W efekcie następuje zredukowanie stanów zapalnych w organizmie oraz uruchomienie procesu zbawiennej dla nas autofagocytozy. Jest to także bardzo ciekawe przeżycie duchowe, pozwalające przybliżyć się do korzeni. Materiał dotyczący postów.

Dodatkowo, od kilku lat staram się unikać fluoru. Istnieje masa ewidencji naukowej na ten temat. Spożywanie fluoru prowadzi do trwałych uszkodzeń mózgu, a nawet obniżania IQ. Fluor przenika do tarczycy, szyszynki, przysadki mózgowej, zakłócając prawidłową produkcję hormonów. Omijam baseny, gdzie się go stosuje, dbam o wodę, którą piję oraz nie używam past do zębów z fluorem.

Higiena jamy ustnej jest dla mnie bardzo ważna, dlatego o zęby dbam organicznymi pastami z wyciągami roślinnymi, propolisem a także substancją Hydroxyapatyt np. pasta Haxyl. Substancja ta występuje naturalnie w szkliwie, wzmacnia zęby, zapewniając wysoką odporność na negatywne działanie kwasów i chroni zęby przed próchnicą. Pozwala na odbudowę szkliwa, szczególnie u osób, które nie mogą lub nie chcą używać past z fluorem. W moim domu zdecydowanie pojawi się filtr do wody oparty o system odwróconej osmozy.

😌W jaki sposób wentylujesz się psychicznie kiedy dopada stres i gorsze dni?

Kiedy dopada mnie gorszy dzień, a takie są nieuniknione, staram się nic nie robić na siłę. Nie organizuje wtedy interwałów i przekładam, co możliwe. Wiem, że w takich momentach sprawdzi się spokojny rytm dnia i więcej luzu. Bardzo sobie cenię wspomnianą już jogę, spacery oraz wszelkie wycieczki piesze i rowerowe. Nic nie utrzymuje u mnie tak nisko poziomu stresu w ciągu dnia, jak tego typu czynności. O higienę i dobrostan umysłu można też dbać w całkiem odwrotny sposób, mianowicie poprzez czynniki stresogenne, takie jak sauna czy morsowanie. Jest to forma „dobrego” stresu, adaptująca nas do lepszego reagowania na środowisko. Saunowanie to mój cotygodniowy rytuał, podobnie z resztą jak morsowanie. Swoje miejsce w moich faworytach uspokajających ma także nurkowanie. Jest to dla mnie niesamowita forma medytacji, podczas której mogę odkrywać i obserwować ten wspaniały świat.

Medytacja jest sferą, którą stale odkrywam. Szczególną wdzięczność kieruję w stronę Sama Harrisa za jego program „Waking up” oraz do Klaudii Pingot za przepiękną umiejętność wprowadzania odbiorcy w wysoce rozwijające stany. Bardzo lubię medytacyjno-muzyczną jogę, kiedy to na przyjemne flow składa się kilka elementów: niemyślenie o niczym, słuchanie sensorycznej muzyki i ruch w formie tańca.

Na porządku dziennym staram się pilnować, co do czasu spędzanego w social mediach. ULTRA ważne dla mojego zdrowia psychicznego są jakościowe relacje z rodziną i bliskimi. Wiem, że odgrywają i będą one odgrywać kluczową rolę w Całym Życiu.

Podsumowując, moją Świętą Trójcą są:

  • Post.
  • Zimno.
  • Medytacja.

Dzięki nim mogę się skutecznie odłączyć od wszędobylskich rozpraszaczy i na nowo, prawdziwie połączyć ze swoim wnętrzem. A wiesz czytelniku, co jest najlepsze?
Że to wszystko jest za darmo.

Do tej pory największą czystość umysłu osiągnęłam w kilku momentach życia:

  1. Podczas eksperymentalnych trzech tygodni na diecie carnivore. Można powiedzieć, że to pewnego rodzaju post od węglowodanów. Czystość jelit = umysłu była nie do porównania z niczym innym.
  2. Podczas ostatniego z kilku naprzemiennych seansów suchej sauny i zimnego basenu na odkrytej pływalni na prowincji Islandii, kiedy na niebie pojawiła się nagle zorza polarna.
  3. Podczas pierwszego w życiu doświadczenia psychodelicznego, kiedy zrozumiałam, kim jestem i gdzie w przestrzeni i czasie się znajduję. Stale eksploruję tę przestrzeń i już teraz cieszę się na kolejne doświadczenia

👎Jaki był Twój największy #fuckup związany ze zdrowiem?

Zdarzyło się, że kilka suplementów, które zaczęłam przyjmować, przyniosły więcej negatywnych skutków niż pozytywnych. Teraz wiem, ze wynikało to z niewiedzy dotyczącej poziomu danej substancji w moim organizmie oraz chęci eksperymentowania. Pamiętam, że niepożądane skutki zapewniła mi l-tyrozyna. Na mojej twarzy pojawiło się masowe pobojowisko bolących stanów zapalnych. Po odstawieniu, po jakimś czasie ustąpiło.

Drugim takim przykładem było bezmyślne przyjmowanie witaminy D w ilościach od 2000 do 10000 IU. Byłam zwolennikiem dużych dawek D. Przy okazji zbadałam sobie jej poziom, który wynosił 100 i więcej. Taki poziom może być toksyczny dla organizmu. Dziś wiem, że w moim wypadku, długotrwale nie jest to w ogóle konieczne. Mój organizm wyciąga wystarczające ilości potrzebnej D z pożywienia i świetnie ją konwertuje ze słońca, dlatego nie musze suplementować tak dużych dawek. Umiar we wszystkim popłaca.

Jeśli chodzi o poważny #fuckup, to powinnam dodać, że jako nastolatka borykałam się z niedoczynnością tarczycy, rozwalonymi hormonami, podejrzeniem PCOS oraz nieregularnymi lub całkowitymi okresowymi zanikami miesiączki. Co istotne, nigdy nie miałam większych problemów z wagą, więc raczej insulinooporności nie wykształciłam. Mimo, że wychowywałam się na wsi, mogę tylko podejrzewać, że powodem były jakieś czynniki środowiskowe, dieta bogata w niewiadomego pochodzenia nabiał, ekspozycja na nieprzespane noce, alkohol, stres.

Po kilku latach diety skupiającej się na jakościowych dobrych tłuszczach, restrykcji węglowodanowej, świadomej suplementacji (także jodem), zmianie trybu życia z bardzo imprezowego na spokojny – wszystkie wyniki, także hormonalne, są w normie, po schorzeniach nie ma praktycznie śladu, a miesiączka prawie jak w zegarku (cykl ok 34-36 dni). Jedyne, z czym muszę dojść do ładu to nawracający trądzik, powodowany nietolerancjami pokarmowymi na nabiał, białko jaja i kilka innych drobiazgów.

📈Jak ustalasz cele związane ze zdrowiem i jak utrzymujesz dyscyplinę?

Planer tygodniowy to podstawa w moim codziennym życiu. Notuję wszystko. To pozwala mi na zachowanie „czystej głowy”. Planer miesięczny, roczny i kilkuletni prowadzę w osobnym zeszycie. Takie zestawienie również ma swoje miejsce w moim Lifebooku. (pytanie nr. 5) Fajnym narzędziem jest Evernote.

Śmiało mogę powiedzieć, że najlepszym motywatorem jest przekonanie się na własnej skórze, że coś działa. Jeśli coś naprawdę działa, jest z Tobą zgodne, nie powoduje nieprzyjemnego dyskomfortu, to pomaga. Później robisz to już automatycznie i staje się to częścią Twojego stylu życia. Robin Sharma ciekawie określa czas, potrzebny do wypracowania głębokiego nawyku, określając go na 66 dni. Myślę, że to zdecydowanie bardziej sprawdzające się rozwiązanie niż często podawane 21 dni. Warto wziąć to pod uwagę przy określaniu celów.

Mam niewiele problemów w życiu, ale rzeczą, która totalnie mi przeszkadza i próbuję to wypracować jest prokrastynacja. Tak bardzo słabo oceniam realny czas potrzebny na zakończenie jakiegoś zadania, że szkoda gadać. Jestem naprawdę dobra w szacowaniu i logistyce, ale coś w tym zakamarku nie gra. Wydaje mi się, że wiem, w czym tkwi problem: zawsze, wszystko uchodzi mi na sucho. Nie jestem pewna, czy to tylko przez „farta”, bo mam go naprawdę dużo, czy przez jakąś umiejętność, która pozwala mi na maksymalne spięcie i ULTRA efektywność potrzebną „na ostatnią chwilę”. Tak jest z moją punktualnością, wszelkimi zleceniami, tak było nawet z pracą licencjacką i magisterską. Wszystko na ostatnią chwilę. Mam świadomość tego ewenementu, pracuję nad tym.

😴W jaki sposób dbasz o prawidłowy sen?

Sen to dla mnie duża, jeśli nie największa część regeneracyjnej rutyny. Nie jestem rannym skowronkiem, a raczej lepiej funkcjonującą wieczorami sową. Mój sen, najchętniej nieprzerywany budzikiem, trwa średnio 9h. Sen kontroluję opaską Garmin Vivosmart. Mimo wielu youtubowych testów różnych opasek i mierników, ich porównań i niezadowalających wyników, jest ona dla mnie jest w 100% wystarczająca.

Na własne potrzeby zmierzyłam sobie kilkakrotnie sen jednocześnie moją opaską Garmin i pierścieniem Oura mojego partnera i muszę stwierdzić, ze poszczególne fazy snu, wybudzenia, zmienność rytmu serca wyglądały bardzo podobnie! Odchylenia w pomiarach faz snu nie były większe, niż 10 minut. Całkiem mnie to zadowala, że otrzymuję wynik, który mniej więcej odpowiada rzeczywistości. Oura nie jest dla mnie, próbowałam nosić, jednak za bardzo mi przeszkadza. Czekam na lepszy design.  

Wieczorny rytuał przygotowujący mnie do snu polega przede wszystkim na:

  • Nieobjadanie się na wieczór. Staram się zjadać drugi i ostatni posiłek z deserem nie później niż 19:00. Jeśli łapie mnie jakiś niespodziewany głód wieczorem, to robię sobie kakao z MCT, grzybami, cynamonem. Ewentualnie na popołudniowo-wieczorny chill dodaje sobie CBD.
  • Zamiast używać światła z żarówek, używam świeczek i świecących na czerwono czołówek. Poza tym na telefonach i innych ekranach automatycznie włączają się filtry blokujące niebieskie światło (appki: Flux, BlueLightFilter). Niebieskie światło używane wieczorem zaburza cykl dobowy przez blokowanie naturalnego wytwarzania melatoniny. Uwielbiam małe czerwone lampki – wtyczki do kontaktu ze straganu Biohakera.
  • Apropo blokowania niebieskiego światła: okulary. Od 3 lat używam żółtych okularów BluBlox w okresie od około ostatniego posiłku do mniej więcej 20:00, a następnie czerwonych okularów, blokujących 100% niebieskiego światła firmy Eyeshield (Kod -5%: BIOHAKER). Mam całkiem znaczącą wadę wzroku, co normalnie utrudnia funkcjonowanie wieczorem. W Eyeshield na zamówienie wykonywane są czerwone okulary, uwzględniające wady wzroku. Lubię to.  
  • Suple wieczorne: l-tryptofan, glicynian magnezu, cbd, l-theanina, rzadziej melatonina – staram się jej nie nadużywać, by była prawidłowo produkowana w moim ciele.
  • Odkładam sprzęty max. o 21:00. Zasypiam miedzy 22 a 23.
  • Śpię w wywietrzonym, schłodzonym pomieszczeniu.
  • Uziemiam się podczas snu – opaska na nogę od Earthing podpięta przewodem i metalowym kijem do ziemi przez okno.
  • Z poduszką to miałam przeboje. Jakiś czas używałam ortopedyczną i czasem się na niej wyspałam, a czasem nie. Miałam także poduszkę orkiszowo-gryczaną od Plantule, jednak nie potrafiłam na niej spać. Dałam jej kilka szans, jednak uczucie spania na piachu nie jest dla mnie. Dlatego poduszka nie za miękka, nie za twarda, dostosowująca się do kształtu ciała sprawdza się u mnie idealnie. Jeśli chodzi o materac to preferuję bardziej twardy. Zdecydowanie fajnie się sprawdza delikatne podwyższenie materaca/łóżka od strony głowy.
  • Stosuję kołdrę obciążeniową, jednak nie każdej nocy. Ciężko się jej używa, dzieląc łóżko z drugą osobą, dlatego preferuję ją w pojedynkę.
  • Baaaaaardzo lubię spać z jakimś zawiniątkiem między kolanami: albo poducha, albo kołdra. Taka pozycja świetnie podtrzymuje prosty kręgosłup.
  • Obecnie przyczajam się na matę chłodzącą materac. Taka mata obniża i utrzymuje niską temperaturę ciała podczas snu. Ma to swoje długoterminowe konsekwencje w tworzeniu brunatnej tkanki tłuszczowej.
  • Toaleta: przed pójściem spać urządzam sobie ciepły prysznic lub uspokajająca kąpiel z solami kąpielowymi i olejkami eterycznymi. Wieczorem nie zapewniam sobie żadnych dodatkowych bodźców generujących stres.
  • Zwracam także uwagę na stu procentowe zaciemnienie pomieszczenia, w którym śpię oraz na to, by w miarę możliwości obudziło mnie poranne światło.
  • Będąc w podróży używam opaski na oczy BluBlox i zatyczek do uszu jeśli to konieczne. Zawsze mam ze sobą czołówkę z niebieskim i czerwonym światłem.
  • Zmieniając strefy czasowe, pomocna jest melatonina oraz celowe przesuwanie pór zasypiania, wstawania i spożywania posiłków.

Gdzie Cię znajdę?

Instagram: @hackyourlifehere

Portal internetowy: Reon

Kanał podróżniczy: Venture

2 KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz swój komentarz
Mam na imię...
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!